niedziela, 26 października 2014

MUSISZ się zachwycać!

Premiera kolekcji Alexandra Wanga dla H&M zbliża się wielkimi krokami. Co prawda zwykli laicy mogą ruszyć na polowanie od 6 listopada, to jednak największe czasopisma i portale modowe zasypują nas od miesiąca informacjami o nadchodzącym wydarzeniu. W Nowym Jorku zaledwie kilka dni temu odbył się wielki pokaz promujący szmatki ( na wybiegu oczywiście międzygalaktyczne gwiazdy modelingu - Natasha Poly, Karlie Kloss, Monika Jagaciak, Joan Smalls ). Czy na 6. listopada warto uruchomić swoje złote karty kredytowee, by wykupić całą kolekcję sygnowaną nazwiskiem młodego projektanta? 

 


9 lat temu szwedzka marka H&M wpadła na genialny pomysł jak połączyć sieciówkową biedę z modą wysokich lotów, czyli jak zyskać międzynarodową sławę i pieniądze a przy okazji wprowadzić trochę blichtru do naszego smutnego życia. " Zróbmy kolaborację z największymi wizjonerami świata mody! " . Na pierwszy ogień poszedł najsłynniejszy obecnie koneser kotów - Karl Lagerfeld. Kochanek samej Coco Chanel zdecydował się na współpracę, bo jak uważał " połączyła nas fascynacja, wspólna wizja i obustronne zainteresowanie". 



Co prawda kolekcja dostępna była tylko w 20. butikach w Europie, ale rozeszła się szybciej niż Crocsy w Lidlu, więc postanowiono odpokutować wszystkie grzechy i nawiązać kolejną współpracę. Jednak tym razem zrobiono to z większą pompą. 2005 rok zakończył się dla nas pomyślnie. H&M podjął współpracę z najbardziej znaną wegetarianką i fighterką o prawa zwierząt w świecie mody - Stellą McCartney. Było pudrowo, delikatnie i bardzo angielsko - w końcu do reklamy zaangażowano nie byle kogo, bo samą Kate Moss. Dodatkowo, jako iż Stella ma wielkie serducho, postanowiono przekazać 25% zysków ze sprzedaży t-shirtów z tej kolekcji ( wykonanych z bawełny organicznej) na rzecz fundacji walczącej o prawa zwierzaków. Iście szlachetne.

  

Gdy już udało się uratować wszystkie odarte z futer króliki, szynszyle i gronostaje, zatopiliśmy się w świecie romantyzmu i słodkości. Zaangażowanie holenderskie duetu Victor & Rolf było ryzykownym przedsięwzięciem. Obawy przed stworzeniem sukni wyżartej przez mole były uzasadnione - panowie znani byli z bardzo specyficznego poczucia estetyki. 



Na szczęście po opublikowaniu materiałów promocyjnych wszyscy odetchnęli z ulgą. Kolekcja zachwycała i to nie tylko samą Gnijącą Pannę Młodą. Było bardzo zwiewnie, kobieco i sensualnie. Bardzo dużo klasyków, rzeczy uniwersalnych i będących bazą w garderobie każdej szanującej się damy. Która z nas nie chciałaby takich fatałaszków w swojej szafie? Co ciekawe, ta kolaboracja uznana została za najsłabszą z dotychczasowych. Jako zarzut postawiono " może coś bardziej zbliżonego do wizerunku marki?". Nie pojmiesz tego.



Czas na glamour! 2 lata temu walczyliśmy o prawa zwierząt a teraz zatrudniamy pasjonata cetęk geparda i futer z lisa. Ach, jakaż ta moda jest przewrotna ( żeby nie powiedzieć obłudna ). Roberto Cavalli został projektantem roku wg H&M ( czyt. dostał niebywałą szansę rozgłośnienia jak bardzo liczy się w tym szalonym świecie dobrego wyglądu i grubych portfeli). Kolekcja godna wiejskich dyskotek. Wszechobecne tygrysy, jaguary i inne drapieżniki. Ale żeby nie było, że wszystko źle- sukienka cekinowa - must have!



2008 rok to iście przełomowa data w historii mody. Szwedzka sieciówka nawiązała współpracę z marką niszową. Przyznać się, kto zna projekty Commes des Garcons? Jako print dominujący w tym sezonie wybrano grochy - małe/duże, białe/czarne, dla kobiet/dla mężczyzn. Mocna konstrukcja, ciemne kolory i zdecydowanie bardziej wymagający styl od tego, który zaproponował poprzedniej jesieni Cavalli. Jednym się podobało, innym mniej - prawda uniwersalna jest taka, że ta współpraca była wyjątkowa.



2009 rok - tym razem 2 kolekcje - na sezon letni i zimowy (!). W pierwszej połowie roku pojawiły się w sprzedaży  przepiękne stroje kąpielowe, tuniki i zwiewne sukienki - prawdziwa kwintesencja stylu Matthew Williamsona! Co ważne, wydaje mi się, że ubrania te były dostępne w regularnej sprzedaży - pamiętam jak przymierzałam w Toruniu kilka modeli przeznaczonych na plaże. Kolor, energia, tropiki, piasek, lazurowa woda i Daria Werbowy - to pierwsze skojarzenia z tamtą kolaboracją. Tylko spójrzcie! Zdecydowanie jedna z moich ulubionych kolekcji dla H&M!




W tym samym roku na sezon fall/winter pojawia się też pierwszy raz kolekcja akcesoriów Jimmy Choo - butów, torebek i ubrań! (jak wiadomo, w ofercie tego giganta nie ma ubrań, więc podwójne wyzwanie dla Tamary Mellon, głównej projektantki Jimmy Choo). Zainteresowanie było duże czemu ja się osobiście nie dziwię, buciki wyglądały naprawdę kusząco.



Dwuletnia współpraca z Sonią Rykiel zaowocowała kolekcją bielizny, ubrań dla kobiet i małych dziewczynek. Była to chyba najsłodsza kolaboracja w całej historii. Róż, róż, wszędzie róż. Do tego sukieneczki, satyna i te charakterystyczne fryzury a'la lalka barbie, której rozczesywanie włosów szczotką kończyło się burzą świdrów na głowie. Piękna Lara Stone w kampanii bielizny - nie mogłam się powstrzymać, żeby nie zwrócić na to uwagi. 


 


Kto lubi Lanvin? Ja osobiście jestem wielką fanką strojów, które wyszły spod szpilki Albera Elbaza. Zawsze kobieco, ale z pazurem. Glam, ale z rockowym pazurem. Klasyka podkręcona nowoczesnością. Nie mogło więc być inaczej w specjalnej kolekcji zaprojektowanej dla szwedzkiej sieciówki. Dodatkowo świetna kampania reklamowa, do której zaangażowano modelkę 50+, jako dowód, że moda to ponadczasowy most łączący pokolenia młodych i pięknych ze starymi i równie cudownymi. Prawdziwy francuski szyk.



Pora na rock&roll ! Donatella ostro zabrała się za czyszczenie naszych portfeli! Kto kocha dom mody Versace - ich świecidełka, kolory, printy i skórę - ten w listopadzie musiał zacisnąć pasa. Najsłynniejsza królowa operacji plastycznych i klientka solarium w 2011 roku zaproponowała nam prawdziwą dawkę bogactwa i wiernie odtworzyła styl Versace w kolekcji dla H&M. Rekordowa sprzedaż, długie kolejki do kasy i wyrywanie sobie rzeczy z rąk - szara rzeczywistość fashionistów... Biorę (prawie) wszystko!




Lubicie chodzić w piżamie? To świetnie się składa, bo w 2012 roku ( w marcu ) H&M wypuścił kolekcję ubranio-piżam od Marni. Wzory rodem iście z lasów deszczowych. Trzeba przyznać, trudne do noszenia fasony dla prawdziwych koneserów mody i sztuki. Ja odpadam, ale część z Was na pewno się odnajdzie w tego rodzaju estetyce. 


Ta bluzeczka i gatki akurat mnie kupiły. Są przesłodkie.


To zaczynamy. Dwie ostatni kolekcje, które są dla mnie jedną wielką niewiadomą. 
Jaka to część garderoby kobiety?  a) namiot   b) śpiwór  c) kołdra


Oczywiście zachwyconych modą pościelową jest wielu, ale przyznać trzeba obiektywnie - kto ubrałby się w kołdrę na spotkanie biznesowe? Kto wyszedłby w śpiworze na uczelnię? Zachwytów było bez liku, każda blogerka modowa MUSIAŁA mieć w swojej szafie chociaż jedną rzecz od Margieli, bez względu na to jak wyglądały w tych kreacjach. To prawda - plastikowe obcasy, sukienki a'la worki na kartofle i spodnie z krokiem w kostkach miały swoje pięć minut na zwojowanie świata. Czy to zrobiły? Sami odpowiedzcie sobie na to pytanie. 




Mamy 2014 rok, za kilka dni do sprzedaży wchodzi kolekcja Alexandra Wanga. Co w niej znajdziemy?
Czy są tu kobiety komandoski? A kobiety marines? To może chociaż kaskaderki?
Miało być sportowo, wyszło... dziwnie? Kolekcja zdecydowanie nie dla każdego, dominuje czerń i granat - bardzo mocne formy, fasony które zdecydowanie spodobają się tylko wybranej elicie. Ale od podobania do noszenia jest jeszcze długa droga. Rihanna jednak wyszła na przód, bo leginsy to jej styl. A co z kobietami, które na co dzień nie chodzą w kurtkach narciarskich i spodniach do gry w hokeja? Dla nas została jedna para szpilek, bluza i sukienka.


Lacze zabijacze na sezon zimowy - must have Panowie i Panie!


Wybór Jessici Mercedes, rzeczywiście jedyne godne uwagi szmatki i akcesoria.

Pamiętajcie, żeby tylko nie mówić, że Wam się nie podoba, bo przecież każda światowa kolaboracja to mus jeśli chodzi o podobanie. Nie ważne, że wyglądasz w ubraniach niczym terminator, masz to chwalić i podziwiać. Jak tylko powiesz, że coś Ci nie leży, wypadasz z towarzystwa. Nikt nie powie "to jest brzydkie", bo najwięksi świata mody nie robią rzeczy "brzydkich". To my mamy zły gust i się nie znamy.
To MUSI się Wam podobać.


niedziela, 31 sierpnia 2014

Czy jest komu kibicować?

US Open trwa w najlepsze. Jako wielka fanka tenisa z zapartym tchem obserwuję wyniki prawie każdego meczu. Kibicuję oczywiście Polkom! Właśnie, specjalnie używam liczby mnogiej, ponieważ większość z Was nie wie ile zawodniczek z polskimi korzeniami gra w tenisa - nie jest to tylko Aga Radwańska. Pora więc na małą lekcję.


1. Agnieszka Radwańska


Czy muszę przedstawiać naszą najlepszą zawodniczkę? Isia ma 25 lat, urodziła się w Krakowie, ale jak podaje niezawodna wikipedia, pierwsze lata życia spędziła w Niemczech. Po powrocie do kraju jej kariera nabrała rozpędu, w 2005 roku wygrała wielkoszlemowy juniorski Wimbledon 2005.
Na swoim koncie ma już trochę zwycięstw - ostatni z 10 sierpnia nad Venus Williams na turnieju w Montrealu. A jak już mówimy o kontach - szacuje się, że Aga na korcie zarobiła już ok 16.5 mln dolarów - nie wspominając o lukratywnych kontraktach i reklamach - kwoty astronomiczne.
Niestety, tegoroczny US Open skończył się dla niej bardzo szybko - została pokonana w 2. rundzie  przez Chinkę Shuai Peng 3:6, 4:6.


 Ze względu na fakt iż jest to blog o modzie, nie mogę nie podzielić się z Wami moją opinią na temat strojów naszych tenisistek. Aga Radwańska ma podpisany kontrakt z firmą Lotto, która przygotowuje dla niej wszystkie turniejowe sukienki. Osobiście uważam, że kilka razy młoda Polka wyglądała naprawdę ciekawie na korcie ( przykład zdjęcie powyżej i poniżej), jednakże jeśli chodzi o kwestię finansową i profitową, to znacznie lepiej wyszłaby na kontraktach np z Nike bądź Adidas.





 Może jeszcze kilka słów o stylu Isi poza kortem. Pamiętacie, jak raz dała popis w Pałacu Prezydenckim? Swoim strojem zawiodła zarówno siebie jak i mnie. Takie zarobki i brak nawet pięciominutowej konsultacji ze stylistą? Nie mogę jej tego wybaczyć. Tak jak i sukienek - czerwonej skórzano-koronkowej i w panterkę jak przystało na prawdziwą kocicę.






2. Angelique Kerber



Na swojej stronie internetowej ma wpisane miejsce zamieszkania : Puszczykowo ( to samo, w którym przez bardzo długi czas mieszkała modelka Monika Jac Jagaciak), natomiast jako miejsce urodzenia podaje Bremen w Niemczech (chociaż reprezentuje naszych zachodnich sąsiadów, to jej rodzice są Polakami).
W rankingu WTA zajmuje obecnie 7. miejsce, a w czasie swojej kariery na kortach zarobiła ok 6.8 mln dolarów.
W tegorocznym US Open odpadła w 3. rundzie - pokonała ją 17-letnia (!) Szwajcarka Belinda Bencic 1:6, 5:7.
Ciuszki tenisistce dostarcza na korty Adidas.





 Styl dzienny? W Niemczech nikt nie słyszał o specjalistach od wyglądu, bo wszystkie pieniądze na pewno idą na mordercze treningi. Dowód?

 

 Czasami jednak pojawiają się u mnie przebłyski nadziei.



 3. Caroline Wozniacki


 Teraz będą same ochy i achy. Duńska tenisistka, która ma polskie korzenie ( obejrzyjcie koniecznie mecz z jej udziałem, w przerwie gdy na boisko wbiega jej Tata, który ją trenuje, rozmawia z nią po polsku ), obecnie mieszka w Monte Carlo. W 2010 roku była numerem jeden w światowym rankingu WTA, deklasując słynną Serenę Williams. Obecnie zajmuje zaszczytne 11. miejsce z jej 22. tytułami zwycięzcy turniejów Women's Tennis Association. Zarobki Caroliny na kortach wyniosły do teraz ok 16,8 mln dolarów ( mówię do teraz, ponieważ obecnie nadal ma szanse na wygraną w US Open).


Carolina wg mnie zgarnęła najlepszy kontrakt jeśli chodzi o firmę odzieżową, która przysyła jej fatałaszki na mecze. Adidas by Stella McCartney - najcudowniejsze ubrania sportowe - kolory, fasony, wygoda i przede wszystkim klasa. Dodatkowo kroje każdej pojedynczej sztuki są naprawdę innowacyjne i po prostu ciekawe -  nie wiem czy zwróciliście uwagę, ale większość np spódniczek tenisowych to zazwyczaj po prostu kawałek kolorowego materiału, w kolekcji Stelli dodane są falbanki, przeszycia, stosowane są ciekawe materiały i printy. Nic tylko wychodzić na kort i wygrywać mecze!










 Specjalnie dla Was, znalazłam pikantne zdjęcia Caroliny. Uwaga, bo ta dziewczyna ma naprawdę piękne ciało.



 A jak Dunka prezentuje się w stroju codziennym i na wielkich galach? Uf, nie jest źle! I podobnie jak Isia, wydaje swoje ciężko zarobione pieniądze na torebki od LV.




 4. Samantha Stosur


Kobieta terminator, pochodzi z Australii, ale jej dziadek był Polakiem. Jej cechą wyróżniającą jest wg mnie bardzo męska sylwetka, spójrzcie tylko na ten biceps! Triumfowała w 2011 roku na US Open, obecnie rozstawiona na 25. pozycji w rankingu WTA. Jak podaje organizacja tenisa kobiecego, na korcie Samantha zarobiła ok 13.8 mln dolarów.
Sukieneczki tej damie dostarcza Asics.




 5. Sabine Lisicki


 Tenisistka mieszkająca na stałe Niemczech i reprezentująca ten kraj, ma pochodzenie polskie. W tym roku, 29 lipca otrzymała certyfikat Guinnessa, dla autorki najszybszego serwisu w historii kobiecego tenisa - 210,8 km/h ( pokonała samą Serenę Williams). W rankingu WTA zajmuje obecnie 28. miejsce, a na trwającym właśnie wielkoszlemowym turnieju US Open odpadła w 3. rundzie, gdzie pokonała ją Maria Sharapova.
Jak widać na załączonym obrazku, jej odzieżowym sponsorem jest firma Nike.
Zarobki na korcie - 5,1 mln dolarów.




Wcześniej był kontrakt z Adidas.

 6. Paula Kania


Tenisistka z Sosnowca, 22-letnia Paula Kania jest nadzieją polskiego tenisa. Co prawda odpadła w tym roku na US Open już w pierwszej rundzie, jednakże wielka kariera przed nią. Obecnie w rankingu WTA zajmuje 159. miejsce, ale myślę że w najbliższych latach uda jej się dobić do pierwszej 50.
Paula została okrzyknięta najpiękniejszą polską tenisistką ( zapewne ze względu na to, że moja siostra nie startuje jeszcze w turniejach - jeszcze kilka lat i będzie musiała ten tytuł oddać na rzecz młodej Joanny S.)



Jak widzicie, mamy powody do dumy jeśli chodzi o polskie zawodniczki ( i te z polskimi korzeniami). Dlatego w ramach spędzenia miło czasu - piloty w dłoń, zdrowe przekąski na stół i o 18.30 widzimy się przed telewizorem na meczu Wozniacki i Sharapovej. Trzymajcie kciuki!